Niedzielny poranek, niby taki zwykły, ale nie dla wszystkich. Po wczesnej pobudce spoglądamy w niebo, bo choć chmury wiszą dość nisko, to nie jest źle – otrzymujemy komunikat, że nie powinno to przeszkadzać w starcie grajewskiego Lim-a. Pora brać się za robotę.
Pierwsze osoby, głownie członkowie GRH 9 PSK, pojawiają się parku przy ul. Wojska Polskiego tuż po dziewiątej rano. Około 9:30 jest nas już tylu, że można rozpocząć pierwsze prace przygotowawcze – humory dopisują, a to najważniejsze. W coraz liczniejszym gronie osób chętnych do pomocy jest także Pan Edward Szymla, który serwisował m.in. tego grajewskiego Lim-a w okresie jego służby na lotnisku w Siemirowicach. Jego uwagi techniczne okazują się już wkrótce niezwykle pomocne.
Są też media, w tym Pan Adam Sikorski z programu „Było, nie minęło” – jeden z kolejnych odcinków będzie poświęcone właśnie naszemu samolotowi. Filmują i „przesłuchują” wybranych członków ekipy – nie ma to jednak wpływu na główne działania. Dobrze rozdzielona przez koordynatora akcji Macieja Marciniaka praca daje efekty, każdy wie, gdzie i co ma robić.
O 10:30 pojawia się dźwig – wszystko gotowe. Po krótkich przygotowaniach grajewski Lim odrywa się od podłoża. Nie słychać ryku silnika, ale majestatycznie „leci” w powietrzu na przyczepę samochodu. Po 10 minutach już jest na miejscu – jeszcze tylko odkręcić skrzydła i po kłopocie.
Jak się jednak okazuje problemy dopiero przed nami, czyżby zawarta w dacie dzisiejszego dnia 13 dawała o sobie znać. Sworznie podtrzymujące skrzydła nawet nie drgną, naprężenia są ogromne. Kolejne próby nie dają żadnych pozytywnych efektów, a gdzieś w tyle głowy zaczyna się kołatać niepokojąca myśl – „czy damy radę”.
Zaczynają się „gorące” rozważania – co robimy, jak poradzić sobie z tym problemem. Pada nawet myśl, by ruszyć w trasę bez odkręcania skrzydeł ! Szybki rekonesans trasy, którą musi przebyć transport szybko sprowadza nas na ziemie – nie ma takich szans. Konieczne będą nieco bardziej siłowe rozwiązania – jak zwykle w takich wypadkach z pomocą przybywają grajewscy strażacy. Zastosowanie specjalistycznego sprzętu powoduje, że w końcu puszcza pierwsze z mocowań, wybicie kolejnych sworzni to już pestka – skrzydło podtrzymywane licznymi ramionami zostaje odciągnięte i złożone na ziemi. Po kilkunastu minutach ten sam los spotyka te z drugiej strony.
Szybki załadunek i transport rusza w drogę na teren zaprzyjaźnionej podgrajewskiej firmy. Grajewski Lim „odlatuje” … na szczęście nie na żyletki, a na potrzeby niezbędnych prac konserwacyjnych. Mamy nadzieje, że już w wakacje z powrotem w pełnym blasku „wyląduje” w Grajewie.
Jeszcze tylko szybki rozładunek i zasłużony grill … a wszystko dzięki zaangażowaniu ludzi z pasją.
Dziękujemy wszystkim, którzy byli zaangażowani w dzisiejszą akcję: członkom i sympatykom GRH za bezpośrednie zaangażowanie i pracę fizyczną, firmie Pana Gleby za użyczenie dźwigu i transportu, Panu Andrzejowi Zalewskiemu za wsparcie techniczne i pomoc w transporcie skrzydeł, grajewskim Strzelcom i Policji za zabezpieczanie terenu, Straży Pożarnej za pomoc techniczną przy odłączaniu skrzydeł, Panu Edwardowi Szymli (serwisantowi Lim-a w okresie jego służby) za wsparcie duchowe i cenne uwagi techniczne, firmie Eko-Dom Sp.zo.o za pomoc techniczną, hangar do garażowania Lim-a na czas remontu i grilla na zakończenie dzisiejszej akcji, przedstawicielom mediów tak ogólnopolskich jak i lokalnych za dokumentację podjętych dziś działań oraz wszystkim, którzy nas wspierali, których być może pominęliśmy powyżej.
Od jutra rusza kolejny etap akcji „Ratujemy Lim-ka” – zapraszamy.
GRH 9 PSK wraz z Grupą Wsparcia „Ratujemy Grajewskiego Lima„